Tajemnice fenomenu nadbałtyckich stolic

Cztery odmienne narodowości. Cztery różne państwa. I cztery stolice. Jakie są? Czy do siebie podobne? Na ile różnią się między sobą? Odpowiedzi na te pytania poszukiwaliśmy przez siedem dni wyprawy do „Czterech stolic nadbałtyckich”: litewskiego Wilna, Rygi na Łotwie, Tallinna leżącego w Estonii i fińskich Helsinek.
Jeśli chcesz powiększyć zdjęcia, kliknij jakąkolwiek fotografię.

 

Litwa i Łotwa to ziemie pradawnych Bałtów, Estonię i Finlandię zamieszkują ludy ugrofińskie. Czy dziś pochodzenie  narodów ma jakiekolwiek znaczenie? Zobaczymy! Zaczynamy podróż w czasie i przestrzeni.

Troki – zamek i tajemniczy Karaimowie
Wjeżdżamy na Wileńszczyznę, teren, z którym historia Polski jest nierozerwalnie związana. Polacy są tu największą mniejszością na Litwie. W drodze do Wilna odwiedzamy Troki – malowniczo położone między jeziorami i lasami miasteczko. Zamieszkują je Karaimowie, których pochodzenie etniczne stanowi przedmiot dyskusji naukowej. To lud wywodzący się z Bliskiego Wschodu, a do dziś najwięcej z nich mieszka właśnie tutaj. Są społecznością skupioną wokół tradycji przodków. Żyją według własnych kanonów. Zachowali język karaimski, wyznają karaimizm – religię mającą korzenie w judaizmie, ale kierują się wyłącznie Torą. Naszą uwagę przykuły ich tradycyjne domy rozlokowane wzdłuż ulicy Karaimskiej, charakteryzujące się przede wszystkim obecnością trzech okien skierowanych w stronę ulicy i mających swoją symbolikę: dla Boga, gospodarza i księcia Witolda w podzięce za sprowadzenie na te tereny. Kosztujemy w restauracji kibiny – karaimskie pierogi z kruchego ciasta oryginalnie nadziewane baraniną, w wersji turystycznej wieprzowiną, podawane z bulionem. Pyszne i sycące.

Inną atrakcją jest zamek sięgający swym rodowodem średniowiecza, usytuowany na jednej z wysp jeziora Galwie. Budynek jest w znacznym stopniu rekonstrukcją. W jednej  z jego części znajduje się muzeum z salami bogatymi w wystawy i eksponaty. Są tam m.in. monety, wyposażenie wnętrz, naczynia szklane, bogata kolekcja pieczątek i pieczęci, oryginalne główki fajek, wyroby z emalii, trofea myśliwskie… Także wyroby rękodzielnicze – pięknie haftowane koralikami przedmioty codziennego użytku. I to one zrobiły największe wrażenie na Teresce i Ani, które bądź co bądź znają się na rzeczy, należą bowiem do sekcji rękodzieła artystycznego naszego uniwersytetu.
– Haftowane cudeńka, które oglądamy, będą inspiracją dla naszych następnych prac! – twierdzą zachwycone.

Cmentarz na Rossie w Wilnie. Polska kwatera wojskowa pn. Matka i Serce Syna

Zwiedzamy cmentarz na Rossie

Zachwycające Wilno
W odległości 30 kilometrów od Troków znajduje się stolica Litwy – Wilno.  Kolejny nasz cel. Zwiedzanie tego miasta można by ująć w kilka szlaków: szlak kościołów, szlak Mickiewicza… Zaczynamy jednak od Rossy, najbardziej znanego Polakom miejsca.  To  najstarsza wileńska nekropolia. Przepięknie położona na wzgórzach, jest miejscem spoczynku wielu naszych rodaków. Tu pochowana jest matka Józefa Piłsudskiego i tu spoczywa jego serce. Większość z pogrzebanych osób nie ma już krewnych, więc o ich groby dbają obcy ludzie, uczniowie polskich szkół.

Miasto zwane jest często Jerozolimą regionu bałtyckiego, słynie bowiem z mnogości kościołów. Zachwyca nas barokowe wnętrze kościoła św. Piotra i Pawła, wręcz „usiane” rzeźbami i płaskorzeźbami oraz kaplica w Ostrej Bramie z cudownym obrazem Matki Boskiej – licznie odwiedzane miejsce kultu. I katedra ufundowana przez Władysława Jagiełłę, z neogotyckim wnętrzem, co niezmiernie rzadko się zdarza. Także cerkiew z relikwiarzem z XIV w. z relikwiami trzech świętych. Świeckie zabytki reprezentowane są przez ratusz zbudowany w stylu klasycyzmu, w którym  kiedyś była sala koncertowa, a w niej odbyła się premiera „Halki” mieszkającego tu wówczas Stanisława Moniuszki. To nie jedyny polski ślad. Przecież Wilno to miasto Mickiewicza i Słowackiego. Nasi wieszczowie studiowali na Uniwersytecie Wileńskim. Zwiedzając tę uczelnię byliśmy świadkami uroczystości wręczania dyplomów studentom. W czasach swej „górnej i durnej” młodości Mickiewicz wraz z przyjaciółmi był za swą działalność patriotyczną więziony w Klasztorze Bazylianów. Klasztor udało nam się zobaczyć, ale słynnej celi już nie.

Wileńszczyzna jest często odwiedzana przez naszych rodaków. 18 lat temu było tu nasze uniwersyteckie małżeństwo – Zdzisia i Krzysiu Jankowscy.
– Na przykład w Trokach nastąpiła ogromna zmiana – twierdzą. – Zamek, kiedyś ruina, był niedostępny dla turystów. Teraz mogliśmy go zwiedzić. Wilno, w swej zabytkowej części jest rekonstruowane, budynki są odnawiane, nastąpił duży postęp w gastronomii. Przeobrażenia są widoczne gołym okiem – konstatują.

Parnava, estoński kurort, zachwyca ciepłą wodą w bałtyckiej zatoce

Jedno z najbardziej inteligentnych miast świata
Opuszczamy Litwę na jakiś czas, udając się do estońskiego Tallinna. Jesteśmy już w Inflantach, historycznie związanych z Polską. Po drodze robimy krótki postój w Salaspils, miejscowości, której nazwa nic nam nie mówi. Ale nazwa pobliskiego wzgórza już tak. To Kircholm – miejsce triumfu polskiego oręża. Oczami wyobraźni widzimy galopujące konie, słyszymy szum husarskich skrzydeł… Taka wielka wiktoria!!! Spodziewamy się więc ogromnego pomnika upamiętniającego polskie bohaterstwo. Tymczasem widzimy jedynie mały, skromny, kamienny obelisk.

Parnava, najbardziej znany kurort wypoczynkowy Estonii nad Morzem Bałtyckim to małe, klimatyczne, nieco senne miasteczko nadmorskie, z zabudową głównie drewnianą. Na nadmorskim deptaku żadnych bud z piwem, gadżetami do kąpieli, letnią odzieżą. Jest upał. Marzymy, że ochłodzimy się w zimnych falach… Nic z tego! Woda cieplutka jak w wannie, a toń gładka. No tak, to przecież Zatoka Ryska, a nie otwarte morze.

Tallinn – widok na panoramę starego miasta

Estończycy lubią śpiewać. W czasach politycznej niewoli zrzeszali się w chóry. I tak, jak mówią, bez krwawych zdarzeń i ofiar śmiertelnych, wyśpiewali sobie niepodległość. Pewnie dlatego pierwszym obiektem poznanym przez nas w Tallinnie jest Pole Pieśni z amfiteatrem. W odbywających się raz na 5 lat festiwalach chórów bierze udział ok. 30 000 śpiewających. Występują przez cały dzień. Między festiwalami prezentują się tu gwiazdy światowego formatu. To dla ducha. Dla ciała jest wioska olimpijska z igrzysk w1980 roku, której obiekty służą dziś mieszkańcom w celach rekreacyjnych. Współcześnie Estończycy lubią uprawiać sporty. Szczycą się także swoją przeszłością. Tallinn to miasto rycerskie i kupieckie. Górne Miasto, „rycerskie”, usytuowane na skale wapiennej, było nieprzystępne ze względu na położenie. Góruje tu zamek Toompea, w pobliżu są obiekty sakralne,

Tallinn i jego słynne Pole Pieśni

w większości protestanckie, ale też katolickie i prawosławne. Co ciekawe: obiekty sakralne utrzymują się same, jako muzea, czy sale koncertowe. „Kupieckie” jest Dolne Miasto. Otaczający ratusz Plac Ratuszowy był miejscem wykonywania różnych kar. Za poważne przestępstwa karano śmiercią, za mniejsze  –  choćby plotkowanie  –  pręgierzem. Kupcy, szczególnie niemieccy, stateczni i szanowani zrzeszali się w Domu Wielkiej Gildii, zaś w Domu Bractwa Czarnogłowych – młodzi, robiący karierę, nieżonaci. Jak widać, już wtedy lubiano mieć handel pod kontrolą. Współcześni Estończycy uważają, że lepiej jest pracować głową niż rękami. Inwestują więc w cyfryzację kraju. To jedno z najbardziej zdigitalizowanych państw świata.

Miasto saun i reniferów
Helsinki. Tutaj najpierw buduje się saunę, dopiero później dom. Są też sauny publiczne. Na pobliskich fermach hoduje się renifery, z których produkuje się żywność, sprzedawaną, choćby w miejscowej Starej Hali Targowej. Nie omieszkaliśmy spróbować steku z renifera, czy

Helsinki i najważniejszy plac miasta – Plac Senacki

zakupić do domu kiełbasy z niedźwiedzia. Ponieważ w stolicy Finlandii – Helsinkach obiekty są „porozrzucane”, część miasta zwiedzamy pieszo, część autokarem. Miejsca kultu religijnego związane są przede wszystkim z dominującą religią protestancką. To oczywiście katedra luterańska, służąca zarówno jako miejsce modlitwy, ale również do specjalnych wydarzeń, na przykład różnego typu koncertów. Wrażenie robi również podziemny kościół wydrążony w skale. Dziwi natomiast obecność w centralnej części Placu Senackiego ogromnego pomnika rosyjskiego cara Aleksandra Wielkiego II. Okazuje się, że to on ze wszystkich carów najlepiej traktował Finów. Mają też sentyment do Lenina, który podpisał dokument o niepodległości Finlandii. Polacy mają jednak zupełnie inne doświadczenia.

Helsinki. W tle pomnik Sibeliusa złożony z kilku kilkuset stalowych rur w kształcie organów

Jednym z najlepszych momentów tej podróży jest przeprawa promowa z Tallinna do Helsinek i, co oczywiste, z powrotem. Zwłaszcza powrotna. W ofercie była obiadokolacja. Bogaty szwedzki bufet. Bardzo bogaty. Potrawy – w tym łosoś, czerwony i czarny kawior – bez ograniczeń. Podobnie piwo i wino. Do dziś wspominamy ten rejs…

Ryga. Naszą leszczyńsko-grodziską grupą robimy pamiątkowe zdjęcie przy nazwie miasta

Stolica pełna secesji
Dotychczas nasza podróż miała kierunek północno-wschodni. Teraz j
edziemy na południowy zachód. A więc powoli wracamy do domu.

W programie mamy zwiedzanie łotewskiej Rygi. Znana jest z architektury secesyjnej. Naliczono tu ponad 800 secesyjnych budynków. Jeden niepodobny do drugiego. Jest też miastem trzech katedr – luterańskiej, katolickiej i prawosławnej. Kościoły luterańskie są skromne. Ponieważ jednak muszą na siebie zarobić, proponują różne imprezy. Można więc wziąć tu ślub, można też urządzić wesele. Albo przyjść na koncert rocka. Zabytkowa architektura starówki jest bogata w przykłady gotyku ceglanego. Ma więc Ryga do zaoferowania naprawdę wiele. A że sporo zabytków skupionych jest na niewielkim obszarze, mogliśmy je zobaczyć poruszając się pieszo. Centrum jest rozsądnie rozplanowane, ale starówka „zaplątana”. Ryga rozwijała się w obrębie murów obronnych. Pozostały ich relikty z Bramą Prochową i Bramą Szwedzką. Są także uliczki podziemne. Na jednej z nich widzimy skamieniały pień dębu. Z czasów, gdy Ryga była ważnym miastem kupieckim, pochodzą budynki Małej i Wielkiej Gildii i Dom Bractwa Czarnogłowych.  „Wartością dodaną” pobytu była nasza prywatna podróż łodzią po kanałach Rygi i rzece Dźwinie. Dała niesamowitą możliwość obejrzenia głównych turystycznych atrakcji z poziomu wody.

W Rydze nastąpiły ogromne zmiany – mówi nasz kolega Piotr Pawlicki. Właśnie w Rydze, potem w Tallinnie, w latach osiemdziesiątych, pracował przy renowacji zabytków.
Teraz starówka jest kolorowo odrestaurowana – stwierdza. – Nie do poznania. Przepiękna!

Podróż powrotna obfituje w nowe doświadczenia. W pewnej odległości od stolicy Estonii odwiedzamy Rundele – rokokowy pałac, którego część wnętrz zaadaptowano na muzeum. Obiekt był w swej historii pałacem, magazynem zboża, szkołą. Wielokrotnie burzony, odrestaurowywany, stał się atrakcją turystyczną. Jego wyposażenie nie jest oryginalne, ale pochodzi z czasów, w których powstał. Jest własnością państwa, jednak potomkowie dawnych właścicieli, mieszkający w Niemczech, często tu przyjeżdżają. Nazywa się go łotewskim Wersalem, ponieważ jest jednym z najpiękniejszych obiektów na Łotwie. Podobnie jak otaczające go ogrody.

Nasza podróż trwa. Widzimy teraz „morze krzyży” – tak można określić ten widok. W XV wieku postawiono tu kapliczkę. Później zaczęto przynosić krzyże wotywne. Na Górze Krzyży, bo tak nazwano to miejsce, jest ich ok. 50 tysięcy. Są też różańce, figury wotywne, tabliczki z nazwiskami, podziękowaniami. Niektórzy z nas również pozostawili tu swe dziękczynne wota.

Co porabiał Mickiewicz w Kownie?
Pracował, tworzył, kochał… A może odwrotnie?

Tu przez cztery lata mieszkał i pracował jako nauczyciel (z historii literatury wiemy, że bardzo męczyło go nauczanie). Tutaj także napisał słynne „Ballady i romanse”, które zapoczątkowały romantyzm w Polsce. A że nie tylko „wielkim poetą był”, także sprawnym kochankiem, nawiązał gorący romans z Karoliną Kowalską. Mężatką oczywiście. Tak bez zobowiązań. Tyle Mickiewicz. My zaś idąc jego śladami – w pewnym sensie oczywiście –  poznajemy Kowno. Najpierw kolegium jezuickie, w którym żył i pracował nasz wieszcz, co upamiętnia stosowna tabliczka. Na starym mieście odwiedzamy odrestaurowany  kościół św. Piotra i Pawła z freskami przedstawiającymi postacie świętych, przepięknymi organami, obrazami Elwiro Andriollego (znamy go jako ilustratora „Pana Tadeusza) oraz relikwiami św. Jana Pawła II – ampułką z kroplami krwi utoczonymi po zamachu na jego życie. Na starówce jeszcze spoglądamy na ruiny najstarszego na Litwie zamku, ratusz, zwany „Białym Łabędziem”, Dom Perkunasa – pogańskiego boga piorunów, pałac Paców, Pałac Biskupi, gdzie zamieszkał Jan Paweł II w czasie swego pobytu tutaj. Przechadzamy się piękną romantyczną uliczką. Kowno, pięknie położone nad Niemnem u ujścia Wilii, ma ciekawą tradycję – nie buduje się tu wysokich budynków. I swego czasu było stolicą Litwy.

Czas na refleksje
Przełom czerwca i lipca (26.06. – 2.07.) 2024 roku to dla nas – zapalonych podróżników z dwóch uniwersytetów trzeciego wieku – Leszna i Grodziska Wielkopolskiego – intensywny czas. Z biurem podróży Wilda Travel przejeżdżamy autokarem  3150 kilometrów.

– Pieszo zrobiliśmy 107 tys. kroków, co nam daje…  – skrupulatnie wylicza Ela Fikert – …71 kilometrów!
Przewodnik i pilot w jednej osobie to Bartek Łowigus  – wielu z nas już go zna z wyprawy do Gruzji. Wiemy, że nikt z nim nie zginie, ani nie pomrzemy z głodu. A będzie ciekawie. I było. Każda z poznanych stolic jest inna, każda ma swój niepowtarzalny klimat. Wilno, choć położone na ziemi Bałtów, jest bardziej słowiańskie. Ryga ma charakter niemiecki; bliżej jej do Gdańska niż Wilna. Tallinn to typ skandynawski, zbliżony do Helsinek. Zwracamy także uwagę na zupełnie inne rzeczy. Na przykład na nieznane nam zjawisko białych nocy, występujące latem.  Czy też na czystość ulic. Lub na liczną obecność architektury drewnianej. Na lokalne potrawy, odmienne w smaku od polskich. Każdy z krajów, narodów jest sam w sobie jedyny. Mamy to szczęście, że mogliśmy tego doświadczyć.
Elżbieta Hejnowicz-Wojciechowska
(fot. Grażyna Wilkońska, BŁ)

 

 

 

PonWtŚrCzwPtSobNiedz
12
3456789
10111213141516
17181920212223
24252627282930

Przydatne linki